Choć w tytule...kulka na ostatnim miejscu....zaczynam od niej... ;)
Po świętach czuję się trochę jak moje ulubienice...kulki...;)
Nie wiem skąd u mnie ta słabość do kulek....???
Mąż żartuje sobie ze mnie....mówiąc, że kula to kształt doskonały....a ja ponoć zmierzam do doskonałości...
tzn. moja figura zmierza........................:):):)
Cóż ja na to poradzę....na równi z kulkami kocham słodycze......................:):):)
ale nie o tym chcę dziś pisać.......
Jestem z tych co nie żałują minionych świąt....i nie pakują szybko dekoracji......
Ci co zaglądają na bieżąco wiedzą, że.......mam czaaaaas....;)
Cieszę się tym nastrojem jeszcze przez cały styczeń.
Mieszkam w domu bez kominka.....i migoczące maleńkie lampki rekompensują mi brak ognia w zimowe wieczory........Nie szybko się ich pozbędę....;)
Poza tym kalendarzowa zima przyszła do nas zaledwie przed świętami i trwa do marca....
więc cieszę się tą zimą........i nie chcę myśleć w styczniu o wiośnie...choć ją uwielbiam...
Wszystko ma swój czas i swoją porę......
A teraz to co Tygryski lubią najbardziej.....;)
Przedstawiam moje ulubienice....w towarzystwie światełek....:):):)
Mieszkam w starym, wielopokoleniowym domu.
Za dwa lata...stuknie mu setka !!! :)
Wybudował go mój pradziadek i zamieszkał z rodzinką, sześciorgiem dzieci...:)
Każdy z tej szóstki..... było trzech synów i trzy córki, założył rodzinę i zamieszkał.......
w tym domu. :)
Każda nowa rodzinka dorobiła się dwójki dzieci...
Prosty rachunek...
Musiało być tu wesoło.....:):):)
Każdy z nich, z wyjątkiem mojego dziadka, dostał kawałek ziemi i wybudował dom, teraz pół ulicy to moja rodzina...
....dlatego...sąsiadów mam świetnych :)
Po ślubie z mężem, zrobiliśmy remont naszego mieszkania w środku...zewnątrz nic nie ruszaliśmy.
Niestety mój dziadek z babką próbowali go unowocześnić, zniszczyli ceglaną elewację, zamurowując po dwa okna, robiąc jedno duże, zobaczycie to na zdjęciu, na szczęście skończyli tą twórczość na parterze. ;)
Od tej pory trzeba było kamuflować różnice w cegle winobluszczem, na którego dziadkowie nie chcieli się zgodzić... moi rodzice dali się już namówić... i przytargałam sadzonki...
Ostatnio...dom przeszedł ''lifting'' ;)
Zmiana dachu, nowa elewacja....ale wewnątrz to dalej prawie stuletni dom...
Skrzypiąca podłoga... stare drzwi.... stare drewniane schody.... stare meble....
Oto staruszek przed ''operacją''.... ;)
i zimowe klimaty wokół niego...
Czytaj dalej »
Po świętach czuję się trochę jak moje ulubienice...kulki...;)
Nie wiem skąd u mnie ta słabość do kulek....???
Mąż żartuje sobie ze mnie....mówiąc, że kula to kształt doskonały....a ja ponoć zmierzam do doskonałości...
tzn. moja figura zmierza........................:):):)
Cóż ja na to poradzę....na równi z kulkami kocham słodycze......................:):):)
ale nie o tym chcę dziś pisać.......
Jestem z tych co nie żałują minionych świąt....i nie pakują szybko dekoracji......
Ci co zaglądają na bieżąco wiedzą, że.......mam czaaaaas....;)
Cieszę się tym nastrojem jeszcze przez cały styczeń.
Mieszkam w domu bez kominka.....i migoczące maleńkie lampki rekompensują mi brak ognia w zimowe wieczory........Nie szybko się ich pozbędę....;)
Poza tym kalendarzowa zima przyszła do nas zaledwie przed świętami i trwa do marca....
więc cieszę się tą zimą........i nie chcę myśleć w styczniu o wiośnie...choć ją uwielbiam...
Wszystko ma swój czas i swoją porę......
A teraz to co Tygryski lubią najbardziej.....;)
Przedstawiam moje ulubienice....w towarzystwie światełek....:):):)
Za dwa lata...stuknie mu setka !!! :)
Wybudował go mój pradziadek i zamieszkał z rodzinką, sześciorgiem dzieci...:)
Każdy z tej szóstki..... było trzech synów i trzy córki, założył rodzinę i zamieszkał.......
w tym domu. :)
Każda nowa rodzinka dorobiła się dwójki dzieci...
Prosty rachunek...
Musiało być tu wesoło.....:):):)
Każdy z nich, z wyjątkiem mojego dziadka, dostał kawałek ziemi i wybudował dom, teraz pół ulicy to moja rodzina...
....dlatego...sąsiadów mam świetnych :)
Po ślubie z mężem, zrobiliśmy remont naszego mieszkania w środku...zewnątrz nic nie ruszaliśmy.
Niestety mój dziadek z babką próbowali go unowocześnić, zniszczyli ceglaną elewację, zamurowując po dwa okna, robiąc jedno duże, zobaczycie to na zdjęciu, na szczęście skończyli tą twórczość na parterze. ;)
Od tej pory trzeba było kamuflować różnice w cegle winobluszczem, na którego dziadkowie nie chcieli się zgodzić... moi rodzice dali się już namówić... i przytargałam sadzonki...
Ostatnio...dom przeszedł ''lifting'' ;)
Zmiana dachu, nowa elewacja....ale wewnątrz to dalej prawie stuletni dom...
Skrzypiąca podłoga... stare drzwi.... stare drewniane schody.... stare meble....
Oto staruszek przed ''operacją''.... ;)
a tutaj ''po'', w szacie zimowej.....;)
i zimowe klimaty wokół niego...
Dziś kończy się stary rok......zaczyna Nowy......
(jakoś pasowały mi te zdjęcia mojego starego i ''nowego'' domu...;) )
z tej okazji chcę zaglądającym tu podziękować....
i zadedykować słowa...apostoła Pawła
"Zapominając o tym co za mną...
a zdążając do tego co przede mną....''
Przeszłością....choćby najwspanialszą nie możemy żyć....
Przeszłością trudną i pełną bólu....tym bardziej.....
Idzie NOWE.....:):):)
WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO