Anioły i największy prezent pod choinką....;)

sobota, 28 grudnia 2013


Moje święta....jak już wiecie są inne.

Jedne osoby odchodzą od naszego stołu...by zająć miejsce przy innym...tam gdzie nie ma już bólu, cierpienia....      Inne zasiadają......rodzinka nam się powiększy....ale, ale... proszę czytać ze zrozumieniem...;)
Za rok przy stole pojawi się kolejny bratanek lub ''bratanka'' mojego męża....mój brzuszek zostaje płaski....chociaż kulki uwielbiam....;)

Święta...jak co roku... spędziliśmy w domu pełnym światła otoczeni Aniołami  ;) 




Bratanek męża....i moje bratanice...anielice ;) dostarczają  dużej dawki życia tym świętom ;)


A ja...znalazłam  pod choinką prezent o niezłych rozmiarach...długości 186cm...wagi...to może wagi nie będę podawać....;) Największy prezent jaki w życiu dostałam....;)


Pod choinką znalazłam....męża !!! 
Tak...tak...mój M wybył na 24 dni do sanatorium i wrócił na wigilię...wprost pod choinkę ;)


Faceci to wiedzą jak się ustawić....;)


Anielskie pozdrowienia zostawiam....:):):)
i odfruwam.....;)

P.S Zdjęcia aniołków z archiwum domowego...aktualnie aniołki podrosły...ale czasu przed świętami nie znalazły na sesję...;)


Czytaj dalej »

Światło........................

czwartek, 26 grudnia 2013
Opublikowałam poprzedniego posta, zakończyłam słowami ''Wesołych Świąt'', nie zdając sobie sprawy jak nie na miejscu dla mnie będzie ten zwrot. Planowałam radosnego posta na Wigilię, planowałam Was odwiedzić z życzeniami.


Rok temu, w przeddzień Wigilii zmarł mój tata. Rok temu nie potrafiłam o tym pisać.
Minął rok.....i  dalej nie umiem.


W przeddzień tegorocznej Wigilii otrzymałam wiadomość, że zmarł mój dziadek, tata mojego taty.



Nasze święta są już inne,
radość miesza się ze smutkiem,
śmierć  z życiem,
światłość z ciemnością.

Dziś świętujemy narodziny...Światło przyszło na świat...
i tego się trzymam.

''Ja przyszedłem na świat jako światło, aby każdy,  kto we mnie wierzy, nie pozostał w ciemności''

                                                                                                       Jana 12.46






Czytaj dalej »

Przedświąteczne spotkanie z....Gwiazdami ;)

poniedziałek, 23 grudnia 2013
Była choinka...;)



Było nas...siedem 
Siedem....Gwiazd ;)



Były nawet prezenty....ale przede wszystkim było...WESOŁO :):):)



Sympatyczne towarzystwo....
Miło gościć takie Gwiazdy :):):)
Dziękuję Wam dziewczyny....
Agnieszko, Anito, Elu, Ewo, Karolino,Sylwio...
Buziaki świąteczne....o korzennym smaku :):):)

Choinka nie była jedna...;)



Keks był jeden...;)


        a cukierków....dużo ;)





Kolacja...jedna 
z miejscówkami....;)



Było...i się skończyło :(
Zdecydowanie za krótko :(




Pozdrawiam wszystkich zaglądających.....coraz bardziej świątecznie....
czas zmienić napis na serduszku....w kuchni....;)

Wesołych Świąt


(jestem na bombce, między nn ;) )







Czytaj dalej »

Green Canoe i...gwiazdka ;)

piątek, 20 grudnia 2013


W poprzednim poście zaprosiłam Was do mojej starej kuchni,
jednak
sama nie zabrałabym się do fotografowania tych kątów...
 Był ktoś... kto mnie zmotywował...;) Tą osobą była Asia z Green Canoe.
Blog Asi był pierwszym blogiem na jaki  trafiłam w sieci...i stamtąd popłynęłam dalej......
by po jakimś czasie dopłynąć do przystani...Lecę w kulki...;)
Dziękuję Ci Asiu....za tamten czas....i  teraz....:)
bo teraz....ku wielkiej mej uciesze  ''parę''  fotek z kulkami znajdziecie w świątecznym magazynie
 Green Canoe....
Dla mnie to niesamowite...!!!
Mam wrażenie, że gwiazda dość wcześnie  uśmiechnęła się do mnie...;)

Polecam...wyjątkowo ciekawy i inspirujący...jak zawsze...:)



To mój pierwszy prezent pod choinką...;)


Pozdrawiam i zmykam....
Od wczoraj spotyka mnie tyle niemiłych rzeczy....ale nie ma czasu by o tym pisać...a może dobrze...;)
Na szczęście dzisiejsza niespodzianka rekompensuje to...:):):)
A jutro u mnie przedświąteczne spotkanie ogrodniczek...:):):) Same baby....!!!
Naprawdę zmykam...bo przez te zdarzenia losowe z przygotowaniami jestem w lesie...




Czytaj dalej »

Ding dong....;)

czwartek, 19 grudnia 2013

Nie to nie dzwonek Mikołaja....tylko oświetlenie na blatem roboczym w mojej kuchni ;)

Ostatnio coraz częściej pojawiają się migawki z tego miejsca.Niektórzy bardzo ciekawi moich wnętrz, a ja nie bardzo zainteresowana by je pokazywać. Powód jest jeden, nie chce mi się fotografować wnętrz na które patrzę już 18 lat ! Rozumiecie mnie dziewczyny i...chłopcy ;) Jako młode małżeństwo rozpoczęliśmy od kuchni remont naszego mieszkania i upłynęło sporo czasu.
Poza tym, nie ma co pokazywać.U mnie nie ma rzeczy teraz modnych, nie zobaczycie tu bielonych mebli czy ikeowskiego STATA. Kuchnia...i reszta pomieszczeń powstała tak jak napisałam wieki temu, kiedy nie mieliśmy dostępu do internetu, baaaa, nie mieliśmy nawet telefonu stacjonarnego. Sklepy wyglądały całkiem inaczej. Inspiracji szukało się wokół siebie...i ja taką znalazłam na strychu ;). Był to stary kredens mojej babci Kornelii i ON stał się praktycznie bazą naszej kuchni. Do tego doszły jeszcze trzy szafki zrobione przez miejscowego stolarza, wszystko połączył blat i ot cała moja kuchnia. Kuchnia nie jest może mała, wymiary 2.7 x 4 m, ale mało ustawna. Skos, dwa okna i dwoje drzwi. Chętnie bym ją wymieniła na wspomniane tu białe mebelki, ale Mikołaj już po raz trzeci mnie wystawił, nie odpowiedział na mój list do niego :( , a M też udaje, jak Mikołaj, że nie słyszy.
Ach Ci faceci !!! ;)

Prędzej czy później...i tak ją zobaczycie ;) Zatem, zapraszam do mojej starej kuchni.


Słyszałam już wiele określeń dla stylu jaki tu panuje i nie raz byłam tym ubawiona :):):)
To jest po prostu...moja kuchnia ;), 
ale gdybym musiała określić jaka jest to powiedziałabym...wiejska.
Panuje w niej praktycznie świąteczny klimat cały rok ;),
a to za sprawą czerwieni, która tutaj dominuje.
A oto i główny mebel...Pan kredens we własnej osobie ;)



Za czasów babci Kornelii był biały, ale, ale, nie prezentował się tak pięknie jak teraz bielone kredensy.
Biel była...olejna, drewno strasznie nierówne, szybki szronione  we wzory geometryczne, plastikowe uchwyty w kształcie...rombów?! Gdy po raz  pierwszy ujrzał go mój, wtedy jeszcze nie poślubiony małżonek, nie powiedział...nic. Za to w podróży poślubnej nakłaniał mnie by go sobie odpuścić i kupić sobie kuchnię...i mnie przekonał...Ale po powrocie okazało się, że mój dziadek i tata...znając moje wcześniejsze plany rozpoczęli już zdzieranie farby...tym samym krzyżując plany mojego M :):):)
Młody małżonek nie miał wyjścia, dzieło dziadka i taty musiał dokończyć. przypłacił to zapaleniem palca, z którego po czasie wyszła drzazga o wymiarach  3mm x 12mm...czyli taki kawałek drewienka ;)


W kuchni zawsze panował lekki klimat, a to za sprawą zabawnych dodatków.
Tak jak już kiedyś wspominałam to było serce życia rodzinnego, a serce jest...czerwone ;)
Obok dużego stołu stał drugi, maleńki z dwoma krzesełkami.
Teraz, aż tak duuuużo czasu nie spędzamy już w kuchni.






To tyle....więcej miałam do opowiadania niż do pokazywania ;)

Podwójne pozdrowienia przesyłam...:):)


Anna...
która straciła wiarę w Mikołaja ;)

Czytaj dalej »

Polecam...:)

wtorek, 17 grudnia 2013


Ogromnie się cieszę, że dekoracje zrobiłam dużo wcześniej, na spokojnie, wprawdzie nie wszystkie, ale większość. Mam wrażenie, że  tygodnie grudniowe zamieniły się w dni ?!




Czuję się dobrze...w takiej ilości kuleczek wokół siebie :):):)




Porządki świąteczne w naszym domu nie są na pierwszym miejscu. Pamiętam, kiedyś gdy byłam początkującą gospodynią pozwoliłam się wkręcić w to szaleństwo. Duży wpływ na nas mają jednak domy w których się wychowaliśmy, chociaż nie chcemy tego przejmować to dzieje się to naturalnie. Pamiętam, że był czas kiedy nie znosiłam tych świąt. Przychodziły, a ja miałam...dość. Miałam nieodparte wrażenie, że nie dałam rady posprzątać dostatecznie dobrze i gdzieś tam w głowie głos mojej babci ''Jak tego nie zrobisz to cały przyszły rok będzie nie zrobione'' Normalnie fatum jakieś i nie dziwię się, że rozpoczynałam święta sfrustrowana.
Na szczęście zmądrzałam :):):) Pamiętam też okres kiedy pracowałam w szkole i wolne miałam po świętach  i przerażenie mojej mamy bo okna myłam po świętach bo wtedy miałam czas
Na zmianę  w priorytetach duży wpływ miało pojawienie się dziecka...Wtedy wszystko się zmienia ;) Dom się zmienia ;) I tak dalej...''Wiele lat, wiele dni, czas nas uczy pogody'' Słowa Łobaszewskiej pasują jak ulał.

O tej porze, świątecznej krzątaninie towarzyszy nam od jakiegoś już czasu piękny głos.
Potrafi naprawdę umilić te świąteczne porządki :):):)
Od lat gdy syn widzi, że zaczyna się akcja ''święta'', pada pytanie ''Włączymy sobie Bocelliego ?''
Wcześniej były to kolędy Arki, ale ktoś... dorósł ;)

Czyżby dlatego, że muzyka łagodzi obyczaje ;)

Polecam Wam tę płytę....Andrea Bocelli  my Christmas .


To klasyka światowej piosenki świątecznej...


Płyta bardzo ciekawa, zróżnicowana klimatem, od poważnych kawałków do lekkich typu
Santa Claus is coming to town.
Wierzcie mi te skoczne nuty są w stanie oderwać od szmaty by ruszyć w tany ;)
Co jakiś czas odtańczony kawałek, chwila na przytulenie czy całusa ubarwia nasze świąteczne porządki
Polecam gorąco...
nie tylko na święta

Anna


P.S Przyglądałam się okładce płyty, mówię do Nieletniego:
 -Popatrz jaki przystojny mężczyzna, siwe włosy, a dodają mu tylko uroku, kobieta z siwymi włosami nie wyglądałaby na pełną uroku.
 A Nieletni na to...
-Bo jest Włochem.Włosi mają tendencję do dobrego wyglądania po czterdziestce jeśli się nie roztyją.
 Mama na to...
-?!

Czytaj dalej »

Odpalone....;)

piątek, 13 grudnia 2013
Odpalone !!! :)
Wprawdzie z lekkim poślizgiem bo zazwyczaj robimy to na ''Mikołaja''


jednak...
Idą  święta ;)


Nie tylko je widać coraz wyraźniej, ale i czuć ;)
Ja czuję je wszędzie ;)
Przez prawie cały tydzień woziłam w samochodzie gałęzie igliwia,
wydaje mi się, że sama pachnę już choinką ;)
Przesyłam pozdrowienia z zapachem  świąt
i życzę spokojnego weekendu.

:)


Czytaj dalej »

Idą święta...część II ''Krok po kroczku'' ;)

środa, 11 grudnia 2013
Dziś krok po kroczku...
 Przedstawię ''ekonomiczne podejście'' do dekoracji świątecznych ;)


A było to tak...;)
Dawno temu kupiłam białe garnuszki,
które zamiast do gotowania częściej służą jako pojemniczki na coś, np. hiacynty ;).


Tym razem ubrały się bardziej świątecznie ;)
Z zimowego  kompleciku zostały maleńkie skrawki czerwonego filcu, tycie, tycie...


Ale dało się jeszcze wykroić maleńkie serca i przykleić  dwustroną  taśmą na białe powierzchnie.
Wcześniej wydębiłam na Nieletnim wyszycie fastrygi co by nieco urozmaicić
i na tym miał być koniec ;),
 już mi się podobały...


Ale wpadły mi w ręce te tycie, tycie dzwoneczki



I skończyło się na tym...:):):) 


Szybki, prosty i tani sposób na zmianę ''oblicza''.
Po czym garnuszki dostały zielone czuprynki i powędrowały...krok po kroczku ;)
 na miejsce docelowe.


W domu dekoracji przybywa, ale wianka na drzwi na razie brak, wisi zeszłoroczny ;)
W tamtym roku wiłam wianki w towarzystwie Anity, tym  razem solo ;) 
Jeśli szukacie pomysłów, zajrzyjcie na blog  mojej koleżanki  do
Zapraszałam już Was do jej ogrodu i do kuchni,
dziś na cudne wianki :):):)
Ja zmykam do robienia swojego, koncepcja jest od dawna tylko hamuje mnie wizja sprzątania po  wiankowaniu, a na dworze zbyt zimno na takie prace.
Pozdrawiam

:)
Czytaj dalej »