Marqueyssac - historia pasji...

poniedziałek, 28 lipca 2014
Oto ON...


o nim marzyłam...do niego tęskniłam...;)


w końcu znalazłam się w jego objęciach...;)

Pośród starych, dużych, wyjątkowo przytulnych objęciach z bukszpanu w  kolorze...limonki !?
Tak...w ulotce, którą otrzymaliśmy wyczytałam...boxwood...having a lemon-yellow colour
i rzeczywiście...były limonkowe :):):)
Limonka chodzi za mną wszędzie...;)
Zapraszam zatem na.....


część I

Trudno GO zamknąć w kilku fotkach....
Dziś zapraszam na przedzamcze...

Les jardins suspendus de Marqueyssac nazywane często Belvedere de la Dordogne
uchodzą za najpiękniejszy ogród bukszpanowy w Europie, a nawet i na świecie...
To wyjątkowo malownicze i romantyczne miejsce...(wybieraliśmy się tam z mężem na 15 rocznicę ślubu...dotarliśmy jednak przed 20....lekki poślizg ;))
Ogród położony na wzgórzu na 22 hektarach składa się z dwóch części o całkiem odmiennych charakterach
a jednak spójnych...ze względu na wspólny mianownik, którym jest oczywiście...BUKSZPAN :)
Znajdziecie tutaj 150 000 bukszpanów ciętych ręcznie dwa razy w roku.
Początek założenia datuje się na rok 1861,
 a piękno i finezję tego ogrodu zawdzięczamy byłemu kapitanowi legionów we Włoszech.
Julien de Cerval wrócił  z Włoch z miłością i pasją do ogrodów, zasadził tysiące bukszpanów
i ostatnie 30 lat swojego życia poświęcił  temu ogrodowi...
Prawdziwy miłośnik bukszpanu i prekursor  ''kulek w ogrodzie'' !!! ;)



W okolicach zamku królują formy strzyżone...
proste...przed ''chateau'' ;)


oraz  miękkie i baaaardzo przytulne...
za ''chateau'' ;)
Od tyłu zamek wygląda bardzo swojsko i kojarzy się raczej z wiejską rezydencją...





Nie mogłam się oprzeć...by nie uwiecznić się w tym sympatycznym towarzystwie...;)




Ten pozować ze mną nie chciał....;)


ale pasuje do tego miejsca idealnie....:)

Julien  znał się na rzeczy...;) Zadbał o piękną  architekturę w ogrodzie...
Piękne gołębniki i inne zabudowania...



Pod tą kaplicą w cieniu...siadywał przyjaciel rodziny Julien de Cerval...Giuseppe Sarto 
późniejszy papież...Pius X





Kule pojawiają się tutaj w różnych formach...
np.na płaskim obcasie...;)


na nóżce...;)


albo parami...;)


Rodzinnie...;)


Czasem miałam wrażenie, że wydają się bawić ''w chowanego'' ;)


Marqueyssac...to także piękny ogród panoramiczny...



Panoramę...można podziwiać z restauracji pod chmurką...
z czego skorzystaliśmy...



ale my woleliśmy w słoneczku...;)


I tutaj....prywata ;)

Ewuniu, Stasiu...
Było nam bardzo miło podziwiać to i cieszyć się tymi miejscami w Waszym towarzystwie...
Dziękujemy...:):):)



Tutaj się cieszę....;)


Panorama...






Ach te linie....mniam...;)



i jeszcze jedna...panorama :):):)


W okolicach zamku...pojawia się układ geometryczny,
który nie pasował mi za bardzo...i raził nieco...
Okazało się, że to nie przypadek...jest on odbiciem lustrzanym układu  pomieszczeń w zamku.
Pozazdrościć wyobraźni...:):):)





Dla mnie to miejsce...to BAJKA,
moja bajka w kolorze limonki...;)






Miejsce, które nie tylko warto zobaczyć....
-Mamo, przecież  ty go tak dobrze znasz ze zdjęć...co chwilę w nim ''siedzisz'', po co tam jedziesz...?-powiedział mój syn.
Chciałam GO nie tylko zobaczyć...ale w nim być...Poczuć tę atmosferę.
I chociaż  znałam GO tak dobrze z fotek...to muszę napisać, że jednak  mnie zaskoczył...
Odkryłam w nim wiele...uległam jego klimatowi...
i
odwiedziłam GO dwukrotnie podczas naszych krótkich wakacji :):):)
Znalazłam informację...która podaje, że można ten ogród zwiedzić w 1godz.30min ?!
Dla mnie.... byłaby to...katorga...być tam...godzinę i 30 min....
Jest restauracja...więc spokojnie można spędzić cały dzień........:):):)
Nocować nie można...:(


Witają...


 i żegnają nas bukszpany...


Nie wiem...czy Was nie zanudziłam...?
Buxus...buxus...i buxus...

...wydawać by się mogło, że one nudnawe będą- stwierdziła moja koleżanka  po obejrzeniu zdjęć,
a tu taka rodzyneczka...:):):)

Zgadzam się z Tobą Eluś...w 100%

TAKA RODZYNECZKA

:):):)

Czytaj dalej »

Wakacje pod kulką...;)

środa, 23 lipca 2014
Pamiętam z dzieciństwa określenie...wczasy pod gruszą.
Z  wypoczynkiem pod prawdziwą gruszą nie miały wiele wspólnego,
ale były  wyczekiwanym dodatkiem pieniężnym do urlopu.

Moje tegoroczne wakacje były wyczekiwane od dawna....
Są spełnieniem marzenia i odrodzeniem miłości porzuconej...
miłości do Francji.

Zapraszam na...


W tym przypadku....
wypoczynek miał wiele wspólnego z...kulką ;)

Zaowocował okrągłą liczbą fotek...i kilkoma zerami w tej liczbie ;)
Zmuszona jestem podzielić tą relację na części....
bo inaczej zasypię Was zdjęciami...;)

Przejechaliśmy 1800 km by znaleźć się w Dordonii,


dokładnie w Perigord Noir.
Najpiękniejsza część Dordonii...
wyjątkowo malownicza, pełna średniowiecznych zamków i urokliwych miasteczek.
Prawdziwa uczta dla oka....
ale...to nie dla widoków tu przyjechaliśmy...




nie dla kuchni, która słynie z tutejszych trufli...



i nie dla muzyki...


nie dla przepięknych średniowiecznych miasteczek...





nie dla licznych zamków...




nie dla urokliwych uliczek...






i nie dla pięknych domostw...




i nie dla niej...;)
La Riviere Dordogne


tylko dla Niego...

cdn ;)

Czytaj dalej »