Co tu dużo pisać...zapraszam na złote migawki.
Jesień rozpieszcza nas aurą, oby jak najdłużej.
Wczoraj rankiem Sławomir zapytał:
- Co to dziś za święto ?
-Wczorajsze - odpowiedziałam.
- A może wymyślimy mu jakąś nazwę, taka piękna pogoda, powiedzmy...Święto Jesieni.
Święto jesieni spędziliśmy w ogrodzie na mało świątecznych czynnościach ;) Odgruzowaliśmy plażę, ale bynajmniej nie po ostatnim wstrząsie górniczym ;) Od sierpnia na posadzenie czekało 5 rozplenic Little Bunny i jakoś doczekać się nie mogły. Miały zastąpić rosnące tam dotychczas zawciągi, które wyglądały ostatnio ''nieporządnie''. W ogrodzie, w którym na rabatach żwir, takie prace nie są szybkie. Spędziliśmy na tym 5 godzin ! Wychodzi po godzinę na jedną roślinę ;).Ktoś mógły zapytać coście tam robili tyle czasu ?! Ano, najpierw trzeba było usunąć żwir, dolna warstwa wymagała oczyszczenia i przesiania bo okazało się, że mimo zastosowania tkaniny ogrodniczej żwir był mocno zmieszany z ziemią. Po latach, z resztek rosnacych tam roślin, liści itp. nazbierało się trochę ściółki, która z czasem zamieniła się w ziemię. Potem usunęliśmy stare rośliny, oczyściliśmy starą tkaninę i umieśliśmy nowy fragment by załatać wcześniejsze dziury. Nikogo nie namawiam do stosowania maty ogrodniczej, ale sama z niej nigdy nie zrezygnuję. Mata ma tyle samo zwolenników co przeciwników. Jeśli ktoś może sobie pozwolić na obsługę firmy pielęgnacyjnej lub nie pracuje zawodowo albo jest na emeryturze albo każdą wolną chwilę lubi spędzać na pracy w ogrodzie i zdrowie mu na to pozwala, to wolny wybór, ja próbowałam, ale chwasty wykończyły mój kręgosłup i psychikę, a nie o to chyba w ogrodzie chodzi.
To tutaj, w tym miejscu, pomiędzy rozplenicami uczciliśmy Święto Jesieni ;)
8 lat temu zamysł był taki : Rozplenica japońska ''Herbstzauber'', a u jej stóp 7 szt. kostrzewy sinej. Dość szybko okazało się, że to nie był najlepszy pomysł. Miejsce opanowała kostrzewa sina, siejąc się gdzie popadnie, natomiast starsze okazy tej odmiany z roku na rok wyglądały gorzej. Kostrzewy mają to do siebie, że się szybko starzeją i stają się niestety...brzydkie.
Nie nadążałam z usuwaniem nowych kostrzew, zapadła decyzja o wysiedleniu. Niestety niskie rozplenice Little Bunny w tych latach nie były jeszcze tak dostępne jak teraz i chociaż chętnie zostałabym przy pierwszym wyborze to musiałam wybrać coś co można było kupić. Padło na zawciąg i nie wyglądało to najgorzej.
Ostatnio zawciag porozrastał się ogromnie, tworząc jedną zieloną plamę i suchymi środkami gdzieniegdzie, na zdjęciu tego nie widać, ale nie o taki efekt mi chodziło.
Zatem wracam do pierwszej myśli...
Na rabatkę trafiły Little Bunny.
O tej porze efekt marny, ale w przyszłym roku będzie już ślicznie.
Podsumowanie:
Rok 2011
Rok 2015
Tylko 4 lata różnicy !
Pozdrawiam
Pięknie. Wcale się nie dziwię że czasami rośliny wygrywają z naszym kręgosłupem bo aby tak wyglądał ogród to trzeba w nim spędzić wiele czasu nie tylko na leżakowaniu :-).Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńDziękuję Alicjo ;)
Usuń..ależ pięknie ! jesień tak nas rozpieszcza. Czarująco :)
OdpowiedzUsuń;)
UsuńPonoś już skończyła ;)
Przy takich złotych listeczkach nawet w ponury dzień "świeci słońce". A psisko jak żywe, nawet się nabrałam:-)
OdpowiedzUsuńHa, ha...:) Nie Ty pierwsza ;)
UsuńPrzepiękna złota polska jesień :) Teraz tylko czekamy na pierwszy śnieg :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że nie wcześniej niż w grudniu ;)
Usuń