Powrót

piątek, 2 sierpnia 2019

Z holenderskich ogrodów wskoczyłam do swojego ogródka i ku wielkiemu zaskoczeniu  po 8 dniach nieobecności wszystko wyglądało całkiem dobrze, ba nawet urosło. A obaw nie brakowało...Ogród został pod opieką Studenta, który został zaszantażowany groźbą wysiedlenia jak mi kwiatki załatwi. Poskutkowało widać ;). Odpowiednio przeszkolony co do podlewania i koszenia :
- Surfinie w razie upałów musisz podlać nawet 2 razy dziennie, małą konewką 1,7l na jedną doniczkę przy jednym podlewaniu.
- Dwa razy dziennie, oszalałaś ?! Kwiatki nie muszą być tak często podlewane, jaka jest pojemność doniczek zaraz ci przeliczę ile wody wystarczy.
- Kochany, ile ty razy podlewałeś surfinie ? Sorry, ale specjalistą od surfinii to ty nie jesteś, a twoja matematyka to mnie nie interesuje. Mówię ci, że  te na schodach frontowych trzeba 2 razy dziennie nawet jak nie ma upałów. I pamiętaj, że z NAWOZEM, dawkowanie zgodnie z opakowaniem.
- Z nawozem, o nie...
- Pelargonii nie trzeba tak często, wystarczy co 2, 3 dni, chyba, że będzie upał, to też raz dziennie, po prostu musisz sprawdzać i kontrolować ziemię. W miejscach słonecznych pelargonie też trzeba częściej. A i jeszcze ważne : NIE  PO  LIŚCIACH !  Zwłaszcza surfinie są wrażliwe na lanie po liściach. Podlewasz ziemię, i nie zawsze w tym samym miejscu bo mi grzyba złapią.
- O rany! Już mam dosyć tych twoich kwiatków,  one potrzebują więcej uwagi niż zwierzę. Dasz psu pić i jeść i masz spokój, ile to czasu potrzeba by nałożyć do miski jedzenia, a z tymi kwiatkami to makabra, ile się trzeba nalatać... Skoro masz tak zajmującą pasję, to nie możesz sobie na urlop pojechać.
- Słuchaj Kochaniutki, a co Ty masz więcej do roboty ? Jak ci się nie chce podlewać to szukaj mieszkania. To nie są żarty ! Trawnik wystarczy, że raz skosisz.
- Te surfinie, są okropne, to jakiś ''wynalazek'', jakby je tak zostawić w naturalnym środowisku to one zginą...
- A tu się mylisz, widzisz, zapomniałam ci powiedzieć, że jest jeszcze kilka surfnii w gruncie i te też od czasu do czasu należy je podlać, ale nie trzeba tak często , bo są właśnie w gruncie, i grzyba nie łapią i radzą sobie tam bardzo dobrze, ale jak będzie upał to musisz też do nich zajrzeć.
- O nie...jeszcze w grucie. To wszystko twoja wina, to ty je tak rozpuściłaś, że potrzebują tak dużo wody, to nie jest normalne.
- Rozpuściłam to chyba ciebie. Nie będę dłużej tłumaczyć i się powtarzać. Ostrzegam, nie chcesz podlewać to szukaj mieszkania.

W skrócie tak wyglądał instruktaż. Kwiatków nie załatwił, ale coś tak czuję, że tylko dlatego, że pomagała mu niewidzialna ręka w postaci babci ;).

                                                               Jedni z jego podopiecznych ;)


Po tych 8 dniach podjeżdżałam pod dom ze ściśniętym żołądkiem w obawie jaki widok zobaczę.
Ogród wyglądał ładnie, trawnik wcale nie podlewany prezentował się też dobrze. Uff...Odetchnęłam.



Zaczęło się następnego dnia...ale o tym w następnym poście ;)

PS. Posta ilustrują surfinie sprzed urlopu, aktualnych jeszcze nie zdążyłam zrobić ;).
Zainteresują Cię


Prześlij komentarz


  1. No to ladnie sie zajmowal surfinia skoro z limonkowej zrobiła się różowa ;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Hmmm...skad ja to znam....podlewać?...po co zaraz będzie padało...przecież wczoraj były podlane....pozdrawiam Paniu Aniu..surfinie cudo.

    OdpowiedzUsuń
  3. Hi hi...jakbym mojego syna słyszała

    OdpowiedzUsuń