Tegoroczne wejście frontowe w różu.
Konsekwencja ogrodowa u mnie na pierwszym miejscu ;)
Skoro była w różu wiosna, lato, to nie mogło być inaczej jesienią ;)
Upodobałam sobie ten róż, rozkochałam się w nim ;)
Pozdrawiam wciąż jeszcze jesiennie
wciąż w różu
;)
PS. Zdjęcia z końcówki października, 1 listopada Pan Mróz, drań jeden,
zakończył definitywnie lato w moim ogodzie, ściął mi pelargonie :(
A były jeszcze takie ładne...
Zostały na pociechę chryzantemy.
Pięknie u Ciebie na wejściu :)
OdpowiedzUsuńNo niestety i u mnie Pan mróz ściął niecierpki, wilce i komarzyce :/ Zostały mi mrozy i również różowe chryzantemy :)
Komarzyce niestety nawet przy niewielkich przymrozkach lecą...:(
UsuńTo i tak długo sie utrzymały u Was, u nas mroziło już dużo wcześniej.
O dziwo, surfinie zniosły ten mróz lepiej niż perlargonie ?!
Dziękuję :)
OdpowiedzUsuńU mnie podobnie - surfinię Million bells w jeszcze jednej donicy wciąż mam, choć coraz mniej kwiatków już (przestałam obrywać), ale jeszcze zielone mocno, a pelargonie do zimowania przygotowane w pracowni na parapecie :)
OdpowiedzUsuń:):):)
UsuńAniu, róż u Ciebie?....:)
OdpowiedzUsuńEvchen
Ha, ha, ano róż, teraz jeszcze mróz ;)
UsuńEvchen !!! :):):) Miło Cię...czytać ;)