Stali czytelnicy wiedzą już co ten zwrot u mnie oznacza.
Dziś ''fiku miku'' z jesieni do zimy ;)
Nie ukrywam, że zima mnie trochę zaskoczyła.
Pierwsze opady śniegu zastały kaloszki w jesiennym anturażu.
Na pomoc przyszło "fiku miku" ;)
Jak widać chryzantemki swoją świetność miały już za sobą.
Usunęłam je, ale pozostałe części kompozycji nie wyglądały jeszcze tak źle
więc postanowiłam je wykorzystać.
Zrobiłam jeden na wzór,
drugi podzleciłam początkującej florystce acz bardzo dobrze się zapowiadającej ;)
A teraz nasz efekt...
Voila...kalosze dwa :)
Pozdrowienia gorące zostawiam
:)
Pierwsze ''fiku miku'' znajdziecie tu...KLIK
Ania, jesteś niemożliwa... Ida szukać starego gumioka;-))) Kochana... jesteś nieustającą kopalnią inspiracji... BRAWO TY!!! U nas (śląskie na granicy opolszczyzny) w nocy -8, ale w dzień roztopy i chmary ptactwa wszelakiego do wykarmienia;-))) No i karmimy... i wróbelki i mazurki, i sikorki i dzwońce, i jery i sójki... Noooo nie, muszę poszukać tego gumioka... hahaha... Pozdrówka Dziołszko***
OdpowiedzUsuńHa...ha...ha...:)
OdpowiedzUsuńCieszę się :)
Dobrej zabawy życzę przy adaptacji gumioków do zimy ;)
U nas podobnie, wczoraj -7, a teraz zapowiada się również ciekawie...
Odwzajemniam pozdrowienia :)
Piękne to Twoje fiku miku :-)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam cieplutko
Bardzo pomysłowe :-). Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń