Znalezione przy pracy...
Mogłam się jednak przyjrzeć z bliska tej misternej robocie. Teraz już wiem na co znikają moje koszyczki, a dokładnie włókno kokosowe, którym są wyściełane.
Miałam taki koszyczek. Jakoś zaczął niknąć w oczach ?! Zastanowiło mnie też to, że włókno kokosowe na początku gładziutkie z czasem staje się poszarpane. Dzieci małych nie mam, by mi to skubały...Co jest ? Nigdy nikogo nie przyłapałam na gorącym uczynku.
Pod koniec wiosny zostało tyle...
Tyle co pod doniczką ;)
No i mamy konflikt interesów ;)
Cena bardzo atrakcyjna zważywszy, że ten sam co wisi z bratkami kupiłam w tk maxx za 49 zł
w Biedronce jest za 10 zł.
Wczoraj nabyłam sobie właśnie takiego stożka. Będzie jak znalazł jak mi tamten obskubią ;)
Pozdrawiam cieplutko i znikam do ogrodu, ale nie siedzieć ;)
Anna
Piękny kolor jajeczek... faktycznie szkoda, ze tak się stało.
OdpowiedzUsuńZanim zamontowane nam olbrzymie okno na poddaszu, przez kilka miesięcy mieliśmy dziurę w ścianie. Ptaki, w środku, między belkami zrobiły sobie mieszkanie... słychać było tylko głośne świergotanie młodych i energiczne trzepoty skrzydeł, ale wyniosły się, kiedy weszliśmy na górę do roboty. Zostawiły 2 gniazda. Przepiękna, pomysłowa robota! Jestem pod wrażeniem ich profesjonalizmu. Próbowałam wyciągnąć piórko z gniazda i się nie dało, tak misternie wplecione...
Miło wspomina się takich lokatorów :)
UsuńNiesamowite, że do tej roboty nie potrzebne im ręce ;)
Dziękuję za ciekawy wpis :)
W zeszłorocznej bożonarodzeniowej choince też znalazłam taka niespodziankę. Gniazdko było takie śliczne, że postanowiłam je zostawić. Potem zamieszkał w nim św. Mikołaj;-)
OdpowiedzUsuńByło mu zapewne miękko ;)
UsuńTeż spróbuję zachować do przyszłej wiosny, sama bym takiego nie uwiła ;)
Cudne:) takie...rozczulające... dzisiaj jakoś wszystko mnie rozczula:)
OdpowiedzUsuńHa...ha...minęło ? Czy dalej w rozczulającym nastroju ? ;)
UsuńWspaniałe!
OdpowiedzUsuńDzięki za cynk :*
Pozdrawiam
Ewa
Proszę :)
UsuńA to ci historia :-). Pozdrawiam .
OdpowiedzUsuń:)
UsuńW komentarzach też ciekawe historie :)
O tak ptasie gniazdka to misterna robota, ile pracy i serca wkładają w jego uwicie, a że przy okazji na budulec wykorzystują nasze dekoracje, w których przygotowanie włożyliśmy też dużo pracy i serca...no cóż...naturze się wybacza :))))) Ściskam i życzę pięknej majówki :)
OdpowiedzUsuńJakże trafne podsumowanie !!! :)
UsuńOdściskuję i życzę tego samego :)
Zarąbiście wyglądają bratki w tym koszyku.Ptaki to jednak mają fantazję. U mnie sikorki zainwestowały w nieruchomość w jabłonce, szpaki w wyższy standard pod dachówką od strony zachodniej, wróble dachówka od strony północnej. A budki lęgowe puste, do wynajęcia :((. Pozdrawiam majówkowo. Eka
OdpowiedzUsuńHi...hi...to ci dopiero historia :)
UsuńWolą ciasne, ale własne ;)
Widocznie lubią zabawę w architekta i budowlańca ;)
A bratki w tym roku udały mi się...zarąbiście ;) Nie zdążyłam jeszcze pokazać...
słońce nie wiem czy wiesz ale znalazłam na instagramie pewien profil o nazwie _rosebook_ a tam znalazło się zdjęcie (póki co jedno nie wiem jak z postami wstecz) Twojego ogrodu bez adnotacji skąd pochodzi zdjęcie.
OdpowiedzUsuńAno nie wiedziałąm...:(
UsuńSerdeczne dzięki za cynk ;)
Zrobię sobie z tym porządeczek...tylko kiedy ?!
Ania pojaw się!!! Tęsknimy :-)
OdpowiedzUsuńMówisz i masz ;)
UsuńSerdecznie dziękuję za oznaki tęsknoty, zarobiona byłam po kokardki ;)
...nadal jestem, ale postaram się pisać systematycznie bo jest o czym, tylko tego czasu brakuje.
UsuńWitam. Szkoda dwóch niewyklutych ptaszków, ale czasem tak bywa. U mnie wróble i sikory wyskubują z dywaników sierść psa.
OdpowiedzUsuńO...to praktycznie ;)
Usuń