Kontynując myśl z poprzedniego posta ''Zaczęło się następnego dnia...''
Wstępne oględziny ogrodu wypadły dobrze. Następnego dnia podlewając surfinie widok na jednej z obwódek bukszapanowej zaniepokoił mnie nieco, podeszłam bliżej...O nie !!! Ćma bukszpanowa !!!
Zauważyłam, że w takich sytuacjach sceariusz jest podobny...PANIKA !!! Potem natychmiastowe działanie czyli oprysk. Następnie pogodzenie się z sytuacją, kolejne opryski i powrót do normalności ;)
A teraz mała retrospekcja. Lato 2018
- Co robisz mamo ?
- Przeglądam bukszpany, telefonowała moja klientka, że walczy z ćmą bukszpanową, sprawdzam czy tego dziadostwa nie mam...Grasuje już w Polsce, ale na naszych terenach jeszcze jej nie ma. Boję sie, że to tylko kwestia czasu.
- Ćma bukszpanowa, a co to takiego ?
- STRASZNY szkodnik, wróg nr 1 bukszpanów, zaraza nie z tej ziemi, potrafi zeżreć bukszpana w oka mgnieniu.
- O...to jak do nas dotrze, to tu u ciebie będzie miała taki ALL INCLUSIVE :)
- Synek, dzięki za wsparcie, ty to potrafisz dodać otuchy! Na szczęście nic nie widzę...
Wiosna 2019. Grasuje już coraz bliżej, ale ja dalej nie widzę u siebie jej obecności...
Lato 2019 - pierwsze objawy jej bytności. Rozpoczęcie wojny ;)
Pierwsza bitwa - MOSPILAN - oprysk trwał 6 godzin, miejsce przy miejscu, kulka za kulką...
Druga bitwa - LEPINOX - oprysk znowu ok 6 godzin.
Trzecia bitwa - LEPINOX - oprysk 6 godzin.
Pierwszy z preparatów to broń chemiczna, drugi biologiczna. Bitwy wydają się być wygrane, ale ten przeciwnik łatwo się nie poddaje, trzeba być czujnym, wojna trwa.
Kiedy pogodziłam się już z myślą o ewentualnej stracie bukszpanów, bo życia za nie oddać nie planowałam (takie wielogodzinne opryski dla człowieka obojętne też nie są) wtedy zaczęłam się pocieszać, że przynajmniej w tym roku surfinie wyglądają pięknie. Tyle co się pocieszyłam na drugi dzień zauważyłam mączniaka na jednej, kolejnej, następnej...no i znowu złapałam za opryskiwacz i preparat przeciw grzybowy.
Sławomir po powrocie skosił wyglądający całkiem dobrze trawnik i nagle okazało się, że trawnik porażony grzybem. Znowu oprysk...Zaczynałam mieć serdecznie dość !
Ze względu, że bukszpanu u mnie pod dostatkiem, surfiii też, a i trawnika nie mało, a dokładne opryski zajmują sporo czasu, wpłynęło to znacząco na mój czas wolny, który przeznaczam na pisanie bloga co zaowocowało niezamierzoną przerwą. Można by rzec, że tego lata wielkim przegranym jest właśnie BLOG ;)
Od roku w swoich projektach nie umieszczam już bukszpanu, chyba, że na specjalne życzenie klienta, który jest świadomy ryzyka. Nazwa bloga też stanęła pod znakiem zapytania ;) Na razie kulki stoją, trochę podgryzione, ale zielone. Do tematu ćmy jeszcze wrócę. Nie pisałam o niej do tej pory, bo nie miałam z nią żadnego doświadczenia, zatem trudno coś radzić, jak się wroga nie zna ;)
Z pozdrowieniami
Anna - wojowniczka ;)
PS. Przepraszam za pausę i dziękuję za Waszą pamięć, za wiadomości z zapytaniami co u mnie.