Prędzej czy później w każdej miłości pojawi się jakaś ''burza'', mniejsza czy większa, to nieuniknione ;)
W tym roku lato obfituje w tego typu zjawiska. A ja drżałam, co zostanie z moich surfinii po pierwszej konkretnej nawałnicy. W moim odczuciu surfinia Sky Blue jest duża delikatniejsza od limonkowej, a okazało się, że po ulewach wraca do siebie znacznie szybciej niż jej siostra. Miłe zaskoczenie. W tym roku surfinie przechodzą prawdziwy egzamin z odporności na ulewy, nie na deszcze, deszcze znoszą dość dobrze, ale okazuje się, że i nawałnice są w stanie przetrwać bez większego uszczerbku.
Na poniższych zdjęciach po kolejnej burzy...
A tu po pierwszej nawałnicy...
To była konkretna dawka wody deszczowej, lało się wiadrami,
bukszpany wyglądały wtedy tak, musiałam je powiązać,
śnieg nie zrobił takich szkód co ulewa.
Te pod dachem są w miarę bezpieczne,
zależy z której strony zacina.
Pozdrawiam
i życzę spokojnych letnich dni
:)
Super strona, cudne kolory i zdjęcia. Autorka to subtelna kobieta z gustem. Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńSuper strona, cudne kolory i zdjęcia. Wszystko ma swój klimat. Autorka to subtelna kobieta z gustem. Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńMiło mi, bardzo :) Dziękuję.
UsuńCieszę się, że się podoba
Nie wiem czemu, ale jak zobaczyłam tytuł na blogu o ogrodzie, to myślałam, że będziesz jakieś mocne dmuchawy porównywać :D Ale kwiatki i zdjęcia pięne :)
OdpowiedzUsuńHmmmm...ciekawe :)
UsuńPięknie się prezentują te Pani surfinie! Moje po deszczu też wyglądają jak zmokłe kury, ale się podnoszą :-) Pozdrawiam cieplutko :-)
OdpowiedzUsuńPrzepięknie wyglądają te surfinie i widzę, że potrafią sporo niekorzystnej pogody wytrzymać.
OdpowiedzUsuń