Nie jestem wielką marzycielką...nie chodzę z głową w chmurach...
Marzeń mam...kilka...?!
Niektóre się spełniły...na inne czekam...czekam.......czekam.....
Niektóre...wielkie, niektóre...małe,
Jedne wymagają finansów...inne...cudu ;)
Pamiętam, że od dziecka marzyłam by zmienić... dom;)
Jako mała dziewczynka miałam ''kompleks starego domu'' ;)
Wszystkie moje koleżanki...koledzy mieszkali w takich...pięknych nowoczesnych ''kostkach'' ( hit lat 60...bodajże) a ja w takiej starej chałpie...Było mi wstyd.....:(:(:(
Mój dom był jednym z pierwszych domów wybudowanych w naszej miejscowości.Odbiegał znacznie od architektury, która zaczęła go otaczać...Tak jak pisałam, były to domy w kształcie sześcianów z płaskimi dachami...do tego otynkowane.Czasy komunizmu...taki styl...Dla mnie pięęękny...wtedy...
Jako nastolatka...zaczęłam patrzeć na niego... inaczej.
Zaczęłam doceniać jego kształt...lekko spadzisty dach...
Elewację chciałam dalej zmienić, ze względu na różnicę w cegle przy oknach...co było wynikiem zmian wielkości okien przez moich dziadków...:( Ciągle namawiałam rodziców...na tynkowanie...
Po jakimś czasie na murze pojawił się winobluszcz, który dodawał domu uroku...i osłaniał co trzeba...;)
W końcu polubiłam ceglaną elewację...nawet bardzo...:):):)
Zaakceptowałam go...takim jakim był...:)
Niektórzy potrafili w nim dostrzec jakiś..urok..
ale przykro było mi słyszeć...że dla innych to rudera...
Wiedziałam...że ma potencjał. Widziałam to...! ;)
W mojej głowie...rodziły się pomysły...długi czas....
Nie mam w swoim archiwum wielu zdjęć starej elewacji z czasów jej ''świetności''...gdy dom ginął w winobluszczu... :(
Dziś...spełnienie marzenia małej dziewczynki....
Zapraszam na metamorfozę...naszego staruszka...;) i ogródka przed domem...
Przed liftingiem...mąż zrzucił pnącze bez mojej wiedzy...nie zdążyłam uwiecznić...
Prace rozpoczęły się późną jesienią 2010
Pogoda, końcówką października i listopada...
w tamtym roku była wyjątkowo dla nas przychylna...
Zdążyliśmy z dachem w samą porę...;)
Prace nad elewacją zakończyły się w maju 2011
(tak dużego...dalmatyńczyka nie widziałam nigdy...;) )
Teraz...czas....na PRZEDOGRÓDEK !!!
Tyle na to czekałam..........!!!
Tyle na to czekały...bukszpany....!!!
Kupione początkiem marca...
Byłam dość entuzjastycznie nastawiona do czasu prac....
Nie spodziewałam się,że będą sadzone pod koniec czerwca :(
Już ledwo zipiały...;)
Najpierw przymiarka...czyli wyobraźnia kontra real ;)
Fazy tworzenia ciąg dalszy...
O tu... już widać gdzie będzie chodnik...:)
Powstał wreszcie...chodnik.
Można by rzec...w oka mgnieniu...
Prace nad chodnikiem zakończyły się o 23.00...
A my zamiast iść spać...i pakować się...bo nazajutrz wyjeżdżaliśmy na wczasy...
(na szczęście nie samolotem)
zabraliśmy się za równanie terenu i sadzenie 140 bukszpanów
w świetle reflektorów...
Przydaje się czasem...to oświetlenie studyjne mojego męża...;)
Sadzenie przerwała burza...o 1.00 w nocy...
Czekaliśmy.........ale nie chciała się skończyć...
Poszliśmy spać...nastawiając budziki na 4.00 by dokończyć pracę...
O tej godzinie reflektory nie były już potrzebne..;)
O 9.00 mieliśmy wyjeżdżać na wakacje.
Skończyliśmy...o 8.00
Miałam dość...!!!
Wyjechaliśmy 11.30...na wypoczynek...
Oj....potrzebowałam go...;)
Bukszpany naprawdę krzyczały już...że chcą do gruntu...;)
Nie mogłam ich zostawić...kolejnych 2 tygodni w tych małych doniczkach z wyjałowioną ziemią...
Poza tym to problem z podlewaniem takiej wielkiej ilości...
w takich malutkich doniczkach...
Tutaj zdjęcia po powrocie z wakacji...i pierwszych postrzyżynach...;)
Pod oknami pojawiły się kosze na kwiaty...
Teraz kolej na resztę nasadzeń i ''erę żwiru''...
Trwało to przeszło miesiąc...
Płukanie i zasypywanie...
Robiłam to praktycznie sama...dlatego tyle zeszło...
Pomocników miałam...z doskoku...;)
Ostatnie zdjęcie może wskazywać na... finał ?!
Niech Was nie zwiedzie...kadrowanie ;)
Do końca jeszcze....jeszcze....
Teren okazał się bardzo nierówny...?!
A wcześniej był tu trawnik i nic nie wskazywało na takie różnice w terenie.
Trzeba było dowieźć ziemi i wyrównać
Voila...:)
Teraz tylko...sieje je...
Siałam ja....:)
Nasionka przykryte równą warstwą lepszej ziemi....
Widać po kolorze...;)
Ładny taki dywanik...moi chłopcy stwierdzili,
że mógłby zostać na stałe. :)
Trawnik powstawał późno...przełom września i października
Wreszcie...
od projektu...do efektu....;)
Przyjechał pan Kowal....i do bukszpanowego zawijaska dołączył zawijas kuty...
Podsumowując....;)
jesień 2011 jesień 2010
jesień 2011 wiosna 2010
Skończyłam.....wreszcie..........to chyba najdłuższy poooooost ;)
Zdjęcia są bardzo różne...z różnego okresu...
robione różnymi aparatami.
Długo czekałam......
Zaczęła marzyć dziewczynka....
Wszystko ma swój czas i swoją porę...
Nie wszystko można mieć od zaraz...
Życie nauczyło mnie.....czekać
więc
robię co w mojej mocy...
i czekam........
..........................................................
Pozdrawiam...
ciepło...cieplej....najcieplej....
:):):)