Ostatnie lato będzie mi się kojarzyć jednoznacznie, ponieważ w tym okresie najwięcej czasu spędziłam na podlewaniu, w drugiej kolejności na podlewaniu i jeszcze na...podlewaniu ;)
Kiedy wracam pamięcią do tych pięknych słonecznych dni...w głowie wyświetla mi się taki obraz...;)
Był to też niewątpliwie rok surfinii, a że surfinia kocha wodę...więc wszystko znowu sprowadza się do...konewki ;) To lato było wyjątkowo dobre dla niej.
Słońca jej nie brakowało i wody też ( to już moja zasługa ;) )
Odwdzięczyła się mi się naprawdę pięknym i długim kwitnieniem.
Mówiąc długie kwitnienie mam na myśli okres przez jaki nas cieszyła swoimi kwiatami, ale też TO...
Pędy osiągnęły naprawdę oszałamiające dla mnie długości.
Walały się ślicznie po ziemi...;)
Praktycznie to wspomnienie późnego lata....bardzo późnego. Zdjęcia pochodzą z 22 września...
Surfinie cieszyły nas cały październik, teraz ich miejsce zajęły chryzantemy,
ale daleko im do tych piękności...;)
Nie miałam okazji pokazać Wam ich szybciej...pamiętacie straciłam je na długo...ale odzyskałam.
Ostatnio tak jakoś mniej koloru wokół i wzięło mnie na wspominki...;)
Następny post...powrót do realu...czyli jesieni ciąg dalszy....ja tymczasem, lecę nie w kulki...
ale do ogrodu...muszę podlać co nieco...bo jesień wyjątkowo sucha....:(:(:(