Metamorfoza kuchni :):):)

poniedziałek, 30 listopada 2015

Niektórzy czytelnicy nie zapomnieli, że wiosną wspominałam o małym remoncie kuchni.
Niektórzy czytelnicy długo i cierpliwie czekają na tego posta kuchennego.
Wierzcie mi, ja też dłuuuuugo czekałam na wytęsknione zmiany. Sojuszników zmian nie miałam.
Byłam w tym odosobniona ;)
-To jest taka przytulna kuchnia.Po co chcesz ją zmieniać. Biała będzie zimna - odezwał się zwolennik minimalistycznego stylu czyli mój syn.
- Dziwne, że akurat Tobie zależy na przytulności ?! Ten, który wszystkie bibeloty chce powywalać!
 Ona będzie przytulna.
- Nie, będzie zimna- mówię ci. Za dużo białego zaplanowałaś.

Nie był to taki remont jaki sobie zaplanowałam, z burzeniem ścian i tak dalej...ale dłużej już czekać nie mogłam. Tak kuchnia nie wołała o zmiany...ona już krzyczała ;)
Był to raczej ''lifting''. Zmagania z naszą kuchnią syn podsumował krótko:
-Old layout new skin.
-Hmm ???- odpowiedziała matka na to.
Mój syn rzadko miewa tego typu wtrącenia, wyjątkowo dba o czystość języka rodzimego. Tym bardziej byłam zaskoczona...
Tłumaczę niewtajemniczonym tak samo jak ja...;) ''Stary układ w nowej szacie''
A zdjęcia potwierdzą powyższe stwierdzenie w 100% :)
Zdjęcia archiwalne mają tyle lat co nasza kuchnia czyli 20 i jak nietrudno się domyślić nie są cyfrowe, dlatego wybaczcie jakość. Te zdjęcia mają jedną wielką zaletę...są na papierze ;)
Zależało mi by pokazać wnętrze te sprzed 20 lat i teraz. Tak ''ku pamięci''.A poza tym wiem, że kobitki lubią takie ''przed i po'' ;)

Zapraszam....długo wyczekiwana ''Jesień w kuchni u progu zimy'' ;)

 20 lat wcześniej...

Dziś...


Stół Babci Korneli został, chociaż chodziło mi po głowie, żeby zastąpić go wyspą,
bo zyskałabym  dodatkowy blat roboczy, ale część nowego kredensu ''wisi'' więc  pojawiła 
się przestrzeń do pracy pod witrynką kredensu i stół został.
Poza tym mój Nieletni zwolennik stylu minimalistycznego protestował, że to taki miły kącik...;)








Tego jegomościa już znacie ;)








...ale zanim było tak...
Prace rozpoczęły się od doprowadzenia do ''równości'' sufitu i zmiany oświetlenia.
Zaplanowałam na to 3 dni...zajęło 7 !!!
i tak z wszystkim...;)


Wszystkie szczeliny w boazerii wymagały zaszpachlowania.
Nie ma co się łudzić, że zasłoni je farba...Nie zasłoni.





Malowaliśmy...tzn. mąż malował 3 razy, ja szpachlowałam.
Użyliśmy farby do drewna na bazie wody Tikkurila.
Farba jest praktycznie bezzapachowa.
Więcej o tej farbie tu klik
Rzeczywiście, tak jak nas poinformowano, został rysunek drewna, a na tym nam zależało.
Pani dobrała nam kolor tej farby takim sprytnym urządzeniem- fotospektometrem.
Miałam z sobą drzwiczki z jednej szafki, (kuchnia nie jest biała tylko kremowa) przyłożyła urządzenie i odczytała numer odcienia. Rewelacja !!! 



I na koniec POMOCNICY ;)

20 LAT  wcześniej...przy urządzaniu kuchni ( min. montowaniu boazerii)
pomagali nam moi rodzice



Teraz...
GŁÓWNY POMOCNIK - WYKONAWCA z lewej...GŁÓWNY KOMENTATOR po prawej 
;)


To już jest koniec...;)

Pozdrowienia dla Was
a podziękowania i buziaki dla męża...
:)
Czytaj dalej »

Metamorfoza kuchni...intro ;)

niedziela, 29 listopada 2015
\

Wypadałoby dziś pokazać stoik adwentowy, ale obiecałam kuchnię...
A post kuchenny jest wyjątkowo pracochłonny...to taki, który wymaga posiedzenia z dobrych kilku godzin. Dużo zdjęć...chyba za dużo...Dużo tekstu...za dużo ;) Nie wyrobiłam się... Nie udało mi się go jeszcze skończyć, ale żeby nie przedłużać, to wrzucam zmieniony kredens babci Korneli ;)
Starego kredensu akurat nie chciałam ruszać. Był bardzo pojemny. Jego pojemność jednak nie sprzyjała utrzymaniu porządku wewnątrz. Ciągle coś ginęło w jego w czeluściach.
Podczas rozpoczętego remontu mąż zaczął naciskać, żeby go wymienić na młodszy model, który by pasował do zakupionych już szafek. Nie chciałam o tym na początku słyszeć, w końcu uległam...Znowu trzeba było jechać do Ikei, oddać część szafek i zakupić nowe. Całe szczęście, że była taka możliwość. Kochana Ikea ;) Przypuszczam, że inny stolarz by z nami zwariował...Tak częste były zmiany  w decyzjach i wizyty w sklepie, że syn kiedyś zapytał...
- Mamo, czy Ty kiedyś wyszłaś z pustymi rękami z Ikei ?
- Synku, ja już nawet nie wchodzę z pustymi rękami do Ikei ;)
Remont miał trwać 3 tygodnie, w końcu wyszło prawie 2 miesiące.
W starym domu, nic nie jest proste, dosłownie i w przenośni...;)
Finał naszej zabawy w ''kuchnię'' jest taki, że jesteśmy zaszufladkowani na maksa.
Wreszcie jest porządek i wszystko można znaleźć...
Na koniec anegdota rodzinna....
Tak jak wspominałam, nie chciałam pozbywać się starego kredensu, ale uległam namowom.
Kiedy poskładaliśmy nowe szafki na wzór starego...Nie byłam  zadowolona z efektu :(
Moi mężczyźni to widzieli...Syn przyłapał mnie jak stałam w kuchni, patrzyłam na ''nowe'' z miną dezaprobaty...
- Nie podoba Ci się ? - zapytał.
- Nie- odpowiedziałam z rozpaczą w głosie, wolę staaary...
- Cóż, miałaś stary mebel, może krzywy, ale drewniany, do tego miał swoją historię i duszę.
  A teraz masz syntetycznego klona z Ikei...
- Dziecko !!! Nie pomagasz mi !!!



Po tych słowach, musiałam zaraz rozpocząć dekorowanie  nowego  kredensu...''ubrać go'' i oswoić dodatkami, choć trochę nadać mu starego charakteru...To nic, że brakowało jeszcze uchwytów, drzwiczek,  że walały się tektury...dodatki musiały już być ;)


Zapraszam na mojego syntetycznego ''klona''  ;)
Czy udało mi się go oswoić i zatracić ''ikeowski'' charakter  ???
Oceńcie sami...


...i ze światełkiem ;)
Baaardzo lubię światełka ;)



Drewno i naturalne dodatki tworzą  klimat...





Przyznam się, że dziś czuję się tu wspaniale.
Kuchnia stała się jasna i przestronna mimo, że meble są wyższe i głębsze.
W starej kuchni bardzo brakowało mi światła. Drewno sosnowe pochłaniało każdy promyk :(
:):):)

Rozświetlone pozdrowienia z kuchni przesyłam...
CDN 
;)

PS. Kredens babci Korneli do porównania tu...KLIK

Czytaj dalej »

Jesień w kuchni...;)

środa, 30 września 2015

Za oknem piękne słońce, jednak temperatury skłaniają mnie do uciekania do domu.Dziwne to dla mnie. Odmieniło mi się ;) Kiedyś wspominałam o wiosennym remoncie kuchni. Długim remoncie. Zabrakło czasu na dopieszczenie tego miejsca bo zaczął się sezon w ogrodzie.Teraz wracam...i w końcu uszyję może te zasłonki do okien w kuchni.
A potem...potem może znajdzie się czas na  zrobienie fotek temu miejscu. Dziś tylko kilka migawek, które jednak zdradzają kolorystykę ;) Napiszę tylko tyle...Malowaliśmy, malowaliśmy, malowaliśmy...Dłuuuuugo by opowiadać...ale o tym innym razem. Minęła wiosna, minęło lato...teraz czas na jesień.


Kto powiedział, że tej jesieni nie ma grzybów ?! ;)







Pozdrowienia jesienne prosto z kuchni zasyłam...:)


PS. Mąż stwierdził, że moje grzyby są robaczywe...
Na grzybobranie wybrałam się do Kika ;)
Po liście zresztą też...;)



Czytaj dalej »