Pali się...Dymi się

czwartek, 16 grudnia 2021


Pali się...;)







Dymi się...;)


Dość ryzykanckie dzisiejsze dekoracje...
Ogień, granaty i dym ;)


A prawdziwy domek z piernika oraz inną aranżację wnęki kredensowej  można znaleźć 


Pozdrowienia z dymkiem

 ;)















Czytaj dalej »

Trudna miłość...;)

środa, 10 maja 2017
Jak tu ją ''lovać'' ?!




TO nam może pomóc...
;)


...czekam na ciebie kiedyś musisz przyjść !



Nie przyśpieszam, bo wiem
Na najlepsze trzeba poczekać i tak


PS. Macham do wszystkich, którzy także ''lovają'' Mietka

;)

Dobrego dnia...
 mimo porannego mrozu...

:)
Czytaj dalej »

Metamorfoza kuchni...intro ;)

niedziela, 29 listopada 2015
\

Wypadałoby dziś pokazać stoik adwentowy, ale obiecałam kuchnię...
A post kuchenny jest wyjątkowo pracochłonny...to taki, który wymaga posiedzenia z dobrych kilku godzin. Dużo zdjęć...chyba za dużo...Dużo tekstu...za dużo ;) Nie wyrobiłam się... Nie udało mi się go jeszcze skończyć, ale żeby nie przedłużać, to wrzucam zmieniony kredens babci Korneli ;)
Starego kredensu akurat nie chciałam ruszać. Był bardzo pojemny. Jego pojemność jednak nie sprzyjała utrzymaniu porządku wewnątrz. Ciągle coś ginęło w jego w czeluściach.
Podczas rozpoczętego remontu mąż zaczął naciskać, żeby go wymienić na młodszy model, który by pasował do zakupionych już szafek. Nie chciałam o tym na początku słyszeć, w końcu uległam...Znowu trzeba było jechać do Ikei, oddać część szafek i zakupić nowe. Całe szczęście, że była taka możliwość. Kochana Ikea ;) Przypuszczam, że inny stolarz by z nami zwariował...Tak częste były zmiany  w decyzjach i wizyty w sklepie, że syn kiedyś zapytał...
- Mamo, czy Ty kiedyś wyszłaś z pustymi rękami z Ikei ?
- Synku, ja już nawet nie wchodzę z pustymi rękami do Ikei ;)
Remont miał trwać 3 tygodnie, w końcu wyszło prawie 2 miesiące.
W starym domu, nic nie jest proste, dosłownie i w przenośni...;)
Finał naszej zabawy w ''kuchnię'' jest taki, że jesteśmy zaszufladkowani na maksa.
Wreszcie jest porządek i wszystko można znaleźć...
Na koniec anegdota rodzinna....
Tak jak wspominałam, nie chciałam pozbywać się starego kredensu, ale uległam namowom.
Kiedy poskładaliśmy nowe szafki na wzór starego...Nie byłam  zadowolona z efektu :(
Moi mężczyźni to widzieli...Syn przyłapał mnie jak stałam w kuchni, patrzyłam na ''nowe'' z miną dezaprobaty...
- Nie podoba Ci się ? - zapytał.
- Nie- odpowiedziałam z rozpaczą w głosie, wolę staaary...
- Cóż, miałaś stary mebel, może krzywy, ale drewniany, do tego miał swoją historię i duszę.
  A teraz masz syntetycznego klona z Ikei...
- Dziecko !!! Nie pomagasz mi !!!



Po tych słowach, musiałam zaraz rozpocząć dekorowanie  nowego  kredensu...''ubrać go'' i oswoić dodatkami, choć trochę nadać mu starego charakteru...To nic, że brakowało jeszcze uchwytów, drzwiczek,  że walały się tektury...dodatki musiały już być ;)


Zapraszam na mojego syntetycznego ''klona''  ;)
Czy udało mi się go oswoić i zatracić ''ikeowski'' charakter  ???
Oceńcie sami...


...i ze światełkiem ;)
Baaardzo lubię światełka ;)



Drewno i naturalne dodatki tworzą  klimat...





Przyznam się, że dziś czuję się tu wspaniale.
Kuchnia stała się jasna i przestronna mimo, że meble są wyższe i głębsze.
W starej kuchni bardzo brakowało mi światła. Drewno sosnowe pochłaniało każdy promyk :(
:):):)

Rozświetlone pozdrowienia z kuchni przesyłam...
CDN 
;)

PS. Kredens babci Korneli do porównania tu...KLIK

Czytaj dalej »

Ding dong....;)

czwartek, 19 grudnia 2013

Nie to nie dzwonek Mikołaja....tylko oświetlenie na blatem roboczym w mojej kuchni ;)

Ostatnio coraz częściej pojawiają się migawki z tego miejsca.Niektórzy bardzo ciekawi moich wnętrz, a ja nie bardzo zainteresowana by je pokazywać. Powód jest jeden, nie chce mi się fotografować wnętrz na które patrzę już 18 lat ! Rozumiecie mnie dziewczyny i...chłopcy ;) Jako młode małżeństwo rozpoczęliśmy od kuchni remont naszego mieszkania i upłynęło sporo czasu.
Poza tym, nie ma co pokazywać.U mnie nie ma rzeczy teraz modnych, nie zobaczycie tu bielonych mebli czy ikeowskiego STATA. Kuchnia...i reszta pomieszczeń powstała tak jak napisałam wieki temu, kiedy nie mieliśmy dostępu do internetu, baaaa, nie mieliśmy nawet telefonu stacjonarnego. Sklepy wyglądały całkiem inaczej. Inspiracji szukało się wokół siebie...i ja taką znalazłam na strychu ;). Był to stary kredens mojej babci Kornelii i ON stał się praktycznie bazą naszej kuchni. Do tego doszły jeszcze trzy szafki zrobione przez miejscowego stolarza, wszystko połączył blat i ot cała moja kuchnia. Kuchnia nie jest może mała, wymiary 2.7 x 4 m, ale mało ustawna. Skos, dwa okna i dwoje drzwi. Chętnie bym ją wymieniła na wspomniane tu białe mebelki, ale Mikołaj już po raz trzeci mnie wystawił, nie odpowiedział na mój list do niego :( , a M też udaje, jak Mikołaj, że nie słyszy.
Ach Ci faceci !!! ;)

Prędzej czy później...i tak ją zobaczycie ;) Zatem, zapraszam do mojej starej kuchni.


Słyszałam już wiele określeń dla stylu jaki tu panuje i nie raz byłam tym ubawiona :):):)
To jest po prostu...moja kuchnia ;), 
ale gdybym musiała określić jaka jest to powiedziałabym...wiejska.
Panuje w niej praktycznie świąteczny klimat cały rok ;),
a to za sprawą czerwieni, która tutaj dominuje.
A oto i główny mebel...Pan kredens we własnej osobie ;)



Za czasów babci Kornelii był biały, ale, ale, nie prezentował się tak pięknie jak teraz bielone kredensy.
Biel była...olejna, drewno strasznie nierówne, szybki szronione  we wzory geometryczne, plastikowe uchwyty w kształcie...rombów?! Gdy po raz  pierwszy ujrzał go mój, wtedy jeszcze nie poślubiony małżonek, nie powiedział...nic. Za to w podróży poślubnej nakłaniał mnie by go sobie odpuścić i kupić sobie kuchnię...i mnie przekonał...Ale po powrocie okazało się, że mój dziadek i tata...znając moje wcześniejsze plany rozpoczęli już zdzieranie farby...tym samym krzyżując plany mojego M :):):)
Młody małżonek nie miał wyjścia, dzieło dziadka i taty musiał dokończyć. przypłacił to zapaleniem palca, z którego po czasie wyszła drzazga o wymiarach  3mm x 12mm...czyli taki kawałek drewienka ;)


W kuchni zawsze panował lekki klimat, a to za sprawą zabawnych dodatków.
Tak jak już kiedyś wspominałam to było serce życia rodzinnego, a serce jest...czerwone ;)
Obok dużego stołu stał drugi, maleńki z dwoma krzesełkami.
Teraz, aż tak duuuużo czasu nie spędzamy już w kuchni.






To tyle....więcej miałam do opowiadania niż do pokazywania ;)

Podwójne pozdrowienia przesyłam...:):)


Anna...
która straciła wiarę w Mikołaja ;)

Czytaj dalej »