Jeśli nie zdołałam zachęcić do zimy pokochania, to mamy jeszcze inną opcję.
Możemy odwrócić naszą uwagę od zimowych klimatów
i skupić się na cieplejszych naszemu sercu i oczu obrazkach ;)
Obiecywałam nie raz, wrócić na tyły mojego ogrodu i opowiedzieć o powstaniu największej rabaty,
której realizacja została zaplanowana na koniec prac.
- Tu i tu zrobimy rabatę, w tym miejscu też będzie rabata.
-A co to takiego r a b a t a ? - pyta klient.
Dla mnie oczywiście rzecz oczywista, ale nie wszyscy siedzą w branży ogrodowej albo są zielono zakręceni, zatem...
Dla tych co zajrzeli tu po raz pierwszy, a z ogrodnictwem nie mieli za wiele do czynienia to objaśniam co to takiego ''rabata''. Rabata nie rabat ;)
RABATA - to wyznaczony fragment ziemi obsadzony roślinami. Rabata może mieć różne kształty. Możemy spotkać rabaty prostokątne, okrągłe, kwadratowe, owalne lub o kształtach trudnych do określenia. Rabata może powstać na trawniku, ale także wzdłuż alejek, płotów, murów, pergoli, żywopłotów itp.
Powstał projekt ogrodu.Prace zostały podzielone na etapy. Najpierw w najbliższej okolicy domu powstało miejsce do odpoczynku bo tego potrzebowaliśmy najbardziej. W tym samym czasie posadziliśmy na tyłach żywopłot i posialiśmy na całej reszcie trawę, choć na połowie tej części miała powstać właśnie wspomniana rabata, ale zaplanowałam ją na koniec bo nie była elementem wyjątkowo nam potrzebnym na tym etapie do szczęścia.
Zajęliśmy się remontem dachu i elewacją domu, a potem rabatami przylegającymi do domu, w końcu rabatą frontową zwaną przedogródkiem. A dopiero na sam koniec wróciliśmy powtórnie na tyły.
Koncepcja zaprojektowanej rabaty opierała się na nawiązaniu do formalnego stylu ogrodu jaki spotykamy w przedogródku jednak, nie chciałam mieć całego ogrodu w takiej formie, ale skoro powiedziało się A, trzeba powiedzieć B i C. Spójność to mój ''konik'' ;)
A- formalny przedogródek
B- mniej formalne nasadzenia w miejscu wypoczynkowym
C- swobodne nasadzenia na tle żywopłotu w formalnym stylu.
Powstała klamra ogrodowa ;) Skoro jest klamra literacka, to i może być ogrodowa ;)
Zatem ta rabata też opiera się na kompozycji ma jednak bardziej swobodny układ nasadzeń, a nawiązaniem do formalności znajdziemy w dużym elemencie jakim jest żywopłot. Nasadzenia to gatunki, które spotykamy w pozostałych częściach ogrodu, musiałam się pilnować by wytrwać w zamierzonej konsekwencji.
Zamysł był taki:
Nie spiesząc się, powoli pojawiały się kolejne elementy z projektu. I tak na zagospodarowanej trawą przestrzeni pojawiły na skraju żywopłotu dwa elementy, które miały zamykać rabatę - klony w moim ulubionym kształcie Acer platanoides 'Globosum'
Następnie bordowa piękność śliwo wiśnia Prunus cerasifera 'Nigra'
Można łatwo zauważyć, że na tej rabacie mam trzy gatunki drzew ;)
Powstał szkielet kompozycji, a potem nastała niezamierzona dłuższa przerwa.
Zapał trochę ostygł, trzeba było zadbać też o istniejące nasadzenia, zatem czasu zaczęło brakować,
a nie samą pracą w ogrodzie człowiek przecież żyje.
O tym co dalej i jak ruszyło z kopyta w następnym poście ;)
Na koniec anegdota ogrodowa ;)
Późną jesienią upolowałam sobie w zamierzonej wysokości wspomnianą wyżej Nigrę w szkółce oddalonej ode mnie jakieś 40 km.Transport ze szkółki nie wchodził w grę, ze względu na cenę. Swoim autem przewożę naprawdę dużo roślin, aż nie do uwierzenia czasem ile jestem w stanie zmieścić. Klieńci łapią się za głowę, a Sławomir podejrzewa, że w kontakcie z zielonym mój samochód robi się elastyczny ;).
Jednak ten gabaryt był wyjątkowy. Poprosiłam o pomoc żonę mojego kuzyna - Iwonkę. Iwonka podobnie jak ja, ma optymistyczne podejście do życia, a poza tym jest ciepłą osobą z wielkim sercem i wielkim samochodem, choć ona sama wzrostu podobnego do mojego ;). Dla Iwonki nie ma rzeczy niemożliwych, do czasu...;)
Dotarłyśmy na miejsce, podeszłyśmy na stanowisko gdzie czekała zarezerwowana Nigra i wtedy...
uśmiech z twarzy Iwonki zniknął :
- Ania, przesadziłaś !!! My tego nie zmieścimy, teraz to mnie przebiłaś z wiarą w możliwości mojego auta, mogłam przyjechać większym (czyt, tirem)
- Zmieści się, spokojnie, zobaczysz, po przekątnej umieścimy, gałęzie nie są sztywne poddadzą się,
a jak nie to się przytnie. Będzie dobrze. Uda się.
Zapakowałyśmy ją na wózek, podjechałyśmy pod kasy i okazało się, że jest problem, nie przejedzie przez kasy, bo dach przeszkadza, nie zmieści się pod dachem. Trzeba wywieź ją nie sklepowym wyjściem. Zaoferowano nam pomoc w załadunku, ale musiałyśmy trochę na tę pomoc poczekać bo akurat nikt nie był dostępny. Poszłyśmy zatem pozwiedzać ogród pokazowy przy szkółce, potem kawa w ogrodowej kawiarence, no i w końcu załadunek, przy którym pękły mi dżinsy na tyłku, obyło się jednak bez przycinania gałęzi ;). Wróciłyśmy do domu jak było już ciemno, ja przeszczęśliwa ze śliwo wiśnią w rozdartych gaciach. Wyładowaliśmy drzewo i zostawiliśmy pod domem w miejscu osłoniętym przed wiatrem.
Jakież zdziwienie spotkało moją mamę, kiedy rankiem odsłoniła okno:
- O rany....Drzewo mi wyrosło ?!
Normalnie...magia, magia w ogrodzie ;)
Z zielonymi pozdrowieniami
Anna
tym razem nierozdarta
;)
PS. Od pierwszych nasadzeń w tym roku latem minie 10 lat, Nigrze jesienią stuknie 6 lat.
a inne początki prac można zobaczyć