Zdecydowanie...
Jesień jest z nami
Mam wrażenie, że szybciej niż w ogrodzie pojawia się jesień u nas w domu.
Lato mnie totalnie rozczarowało na wielu płaszczyznach, nie miałam czasu się tu żalić,
ale może znajdzie się kiedyś czas na kilka refleksji...
Dlatego z radością i pewnego rodzaju ulgą witam jesień,
jako zamknięcie czy pożegnanie trudnego sezonu.
Witam słonko w naszym mieszkaniu i moim sercu ;)
Wrzesień
Wokół stołu
Jak to zwykle u mnie bywa, latem zawsze jakaś dłuższa przerwa pojawia się w blogowaniu.
Jesień u progu, a ja nie zdążyłam tego lata za dużo pokazać, cóż zostanie więcej fotek na rozgrzewanie się zimową porą ;).
Dziś zapraszam do stołu ;).
To raczej ostatnie zdjęcia naszej jadalni pod chmurką ze starym drewnianym kompletem mebli na patio.
Meble służyły nam 20 lat !
W lesie
Tego jeszcze nie było...
Anna Studio w lesie ;)
To już wiadomo, gdzie byłam jak mnie było...;)
Oczywiście nie spędziłam tam 18 dni września.
Uroczystość miała miejsce 4 września, ale przygotowania rozpoczęły się wcześniej, a i sprzątanie też trochę trwało. To zlecenie było dla mnie ogromną przyjemnością, ale nie ukrywam, że i dużym obciążeniem dla jednej pary rąk. Doszła do tego presja czasu, takich dekoracji nie można przygotować sobie na spokojnie kilka dni wcześniej, wszystko musi być świeże i wykonywane przed samą uroczystością, zarwana jedna noc też dała się we znaki. Zakupy materiału florystycznego miały miejsce 2 września od 22.00 do 2.00 3 września, powrót do domu, rozdysponowanie po wiaderkach zakupionych kwiatów, trwał do 2.30, kładłam się spać o 3.00. Następnie po 5 godzniach snu rozpoczął się maraton i trwał bez przerwy i bez spania 27 godz. Sławomir donosił mi picie i posiłki, a ja układałam, układałam...Poniżej na zdjęciach tylko fragment materiału roślinnego.
Dla mnie było to duże zlecenie, począwszy od przygotowania dekoracji w plenerze leśnym, na sali restauracyjnej oraz przygotowanie bukietu ślubnego, butonierek w ilości 3 szt., korsarzy. Na zdjęcia zabrakło mi już czasu i sił, ale część dekoracji miałam okazję sfotografować.
Zatem dziś wracam do daty 4 września i zapraszam do lasu, ale nie na grzyby ;)