Wbrew pierwszemu zdjęciu, nie będzie to uroczy post.
Tym razem publikacja dla osób o mocnych nerwach.
Będą sceny mrożace krew w żyłach ;)
Zastanawiałam się jaki wybrać tytuł, pomysłów miałam kilka i trudno było mi się zdecydować:
Masakra bukszpanowana
Co ja zrobiłam ?!
Pogrom
Rzeźnik Anna
Bukszpanokosy
To nie ćma bukszpanowa, to Anna !
W dzisiejszym poście przedstawię moją koncepcję na reanimację bukszpanów.
W ogrodzie frontowym mam 3 obwódki bukszpanowe,
które rozrosły się zdecydowanie za mocno na wysokość i szerokość,
jedna z nich, ostatnia z szeregu była w wyjątkowo złej kondycji
i to nie przez ćmę bukszpanową, ale przez chorobę grzybową,
(aura w poprzednim sezonie sprzyjała wyjątkowo rozwojowi chorób grzybowych).
Płakać mi się chciało...
Zatem w tym sezonie podjęłam decyzję, że drastycznie skrócę wielkość obwódek by mogły się odbudować z mniejszych rozmiarów.
Ta myśl chodziła mi już wcześniej po głowie, kiedy obwódki nie były jeszcze tak porażone grzybem,
ale efekt tego działania powstrzymywał mnie.
Ten zabieg - drastyczna redukcja ich wielkości o połowę, pozwoli mi skrócić w przyszłości zabiegi pielęgnacyjne przy nich, zaoszczędzi nie tylko czas ale i ilości wylewanych preparatów,
poza tym wizualnie też poprawią się proporcje przedogródka, na dziś obwódka była już zbyt ''mięsista''.
Tym razem zapraszam na zdjęcia nie urocze,
a robocze, coś w stylu - Fe nieładnie!
Praktycznie od góry i od środka pozbyłam je całkiem zielonej materii,
niewiele zielonego zostało po zewnętrznej.
Zabieg zajął mi 13 godzin w ciągu dwóch dni,
musiałam się spieszyć bo prognozowali deszcz,
zatem momentami wyłam z bólu bo kręgosłup wołał 'zwolnij',
a ja, że nie mogę, bo zapowiadaja deszcz.
Tutaj widać jakie były wysokie, a jakie po cięciu.
Główna wytyczna operacji brzmiała '' Im mniej zielonego tym lepiej''
Naprawdę niewiele zostawiłam ćmie bukszpanowej ;).
Moje bukszpany spakowane w ośmiu workach.
Czy pacjent przeżył operację ?
Czas pokaże, wpadnę tu za miesiąc przedstawić wyniki.
Czy będzie to początek końca moich bukszpanów, nie wykluczone.
Jeśli ten zabieg nie przyniesie pożądanych efektów, będę zmuszona pożegnać się z moimi ulubieńcami
i zdecydować się na eutanazję,
na pewno nie zostawię tych krzewów by dogorywały męczone ćmą i grzybem.
Pozdrawia
Rzeźnik Anna
;)
Dziękuję Ci za ten post. Mam dwa bukszpany i w ubiegłym roku również zaatakowała je ćma bukszpanowa. Zbyt późno zareagowałam, ale jakoś przeżyły, jednak też wykonam ostre cięcie. I podobnie jak u Ciebie, zobaczymy co z tego wyjdzie.
OdpowiedzUsuńRenata z domu artystycznego :)
I jak tam ? Pomogło ? U mnie tak.
UsuńPani Aniu, zastanawiałam się, czy to dobry pomysł mocno przyciąć bukszpany. Skoro jednak Pani się na to zdecydowała - to ja też zaryzykuję. Uważam Panią za fachowca.
OdpowiedzUsuńZauważyłam, że odpisuje Pani na komentarze, więc pozwolę sobie zapytać o tawułę. Mam w ogrodzie dwie Spiraea arguta około 15-letnie. Ostatnio (mimo "odmładzania") gorzej kwitną. Może to czas, żeby posadzić nowe krzewy?
Przepraszam, za brak odpowiedzi. Przepadłam...;) Mam nadzieję, że buxusy tak jak u mnie operację zniosły dobrze. A co do krzewów... To może konkretnie zasilić bo ziemia może być wyjałowiona.
UsuńJest angielski srodek ktory NA PEWNO uratuje Twoje bukszpany Aniu. To topbuxus health mix. Drogi ale 100% skuteczny (wiem z doswiadczenia). Poczytaj o nim. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDziękuję serdecznie, nie znam tego preparatu.
UsuńNo właśnie, dużo mnie kosztuje ta miłość ;)
Ależ rozbawił mnie ten królik! :) Hahaha. Genialny!
OdpowiedzUsuń:):):)
UsuńDzień dobry. jak tam bukszpany ? :)
OdpowiedzUsuńNiech Pani zerwie włókninę,bo to przez nią te choroby grzybowe
OdpowiedzUsuńTak, przez 10 lat nie, a teraz przez włókninę, już ja wiem czemu i skąd przychodzi mi ten grzyb, ale pisać nie wypada...
Usuń