Ten kolor surfinii chodził już za mną jakiś czas ;).
Po dwóch latach różowych pelargonii w przedogródku zdecydowałam,
że w tym roku znów wrócę do surfinii, ale tym razem nie do limonkowej.
Surfinia Sky Blue należy tak samo jak moja sztandarowa surfinia do odmiany silnie rosnącej
czyli z długimi pędami.
Zaskoczył mnie jednak jej pokrój z tendencją rośnięcia w pierwszej fazie dość mocno w górę,
a następnie dopiero pokładania się w dół,
ale cieszyłam się z widoku filoletowych główek zaglądających mi w okno.
Kute kwietniki mam mocowane pod oknami, by skrzynki nie zasłaniały światła i do tej pory wszystkie kwiaty zwisały w dół, by je zobaczyć trzeba było podejść dość blisko do okien.
Spodobał mi się bardzo ten efekt wyniesienia nad parapety.
Pędy Sky Blue są dość wiotkie przez co bardziej podatne na złamania,
kwiaty niewielkich rozmiarów również dość delikatne.
Korzystając ze swego doświadczenia, oczywiście nie posadziłam jej gęsto.
Na prezentowanych zdjęciach skrzynki 80cm, a w każdej tylko 2 sztuki.
- Tylko dwie sztuki dajesz to takiej skrzynki, to będziesz mieć za mało ?! - wyrokowała moja mama obserwując jak je sadziłam - Daj trzy.
- Mamo, zawsze tak sadzę surfinie, zresztą nie mam tyle sadzonek, nawet gdybym chciała posadzić więcej.
Rzeczywiście sadzonki przez wyniesiony pokrój robiły całkiem inne wrażenie w skrzynce i zaczęłam się obawiać czy ta odmiana rzeczywiście da radę wypełnić 80cm.
Cóż, trzeba poczekać na koniec sezonu i wtedy będziemy oceniać.
Prezentowane dzisiaj zdjęcia to początek mojej przygody ze Sky Blue,
uwiecznione zaraz po posadzeniu,17 maja,
sadzonka praktycznie miała wtedy po jednym kwitnącym kwiatku.
Nie wyglądało to imponująco.
A jak wyglądał jej wzrost do aktualnych rozmiarów ?
To już w kolejnym w poście,
zapraszam.
Napiszę tylko, że z każdym dniem zakochiwałam się w niej bardziej i bardziej... ;)
Pozdrowienia z mojego nieba
;)