Spędziłam dziś w ogrodzie z....6 godzin.Czuję się tak dotleniona...wręcz oszołomiona...;)
Jutro jeszcze z cztery godziny i....boję się to powiedzieć...ogród będzie gotowy na przyjście zimy...
Trzeba powoli się z tą myślą oswajać...jesień odchodzi...:(
chociaż...dzisiejsza temperatura temu raczej zaprzecza...;)
Dość późno zabrałam się w tym roku za dołowanie roślin...ale miałam jakiś spokój...czułam, że zdążę...;)
Rośliny zadołowane...trawnik skoszony...liście zgrabione...żwir poodkurzany...
konewki sprzątnięte...;)
Pozdrawiam jeszcze jesiennie....razem z pszczółką...;) :)
Lubię marcinki.U mnie już przekwitły :)
OdpowiedzUsuń...niestety, przynajmniej cieszą na zdjęciach :)
Usuń...też je bardzo lubię :) W dużych nasadzeniach robią ogromne wrażenie
i nazwę mają bardzo wdzięczną ;)
Anus...pracusiu jeden:)!
OdpowiedzUsuńach te twoje oko...uwielbiam:)!!!!
...i sciskam:)
To już ostatnie takie ciepłe dni tego roku. Jesień była bardzo łaskawa do nas - złota, polska jesień.
OdpowiedzUsuńSylwio, Betysiu...pozdrawiam cieplutko...
OdpowiedzUsuń