Wracam do siebie...
Do mojego małego zielonego królestwa,
tegorocznie, z nutą lawendy.
Cieszy mnie ten własny kawałek ziemi
i mam wrażenie, że w ostatnim czasie jeszcze bardziej doceniam jego posiadanie.
A u mnie proza życia, ogrodowego życia,
zdjęcia w tym poście nie tak romantyczne jak w poprzednim ;).
Jednak i te prace są dla mnie przyjemnością, a nie przykrym obowiązkiem,
czerpię z nich radość tak samo dużą jak z miłych chwil odpoczynku,
gdyby jeszcze kręgosłup tak potem nie bolał to byłaby idylla ;).
Nie udało się wykonać wszystkich wiosennych cięć w terminie,
jeszcze latam z nożycami,
nie wszystkie bukszpany mam jeszcze przycięte.
Pogodziłam się już z sytuacją całkiem odmienną w tym roku
i mimo ''nieogarnięcia'',
nasycam oczy zielonymi widokami, na niedociągnięcia wiosenne przymykam oczy ;).
Cóż, trzeba się odnaleźć w sezonie, który dostarcza ekstremalne zjawiska pogodowe.
Jeśli kręgosłup pozwala,
pogoda sprzyja
i mam czas
tnę !!!
Oj, a żeby te trzy warunki się spełniły to potrzeba prawie cudu ;)
Prace w toku...
Obwódki bukszpanowe są już naprawdę bardzo szerokie.
Cięcia z roku na rok trwaja dłużej bo przybywa objętości do przycinania.
Trzeba ciąć z wysokości i szerokości
Na jedną obwódkę potrzebuję 4 godziny,
obwódki mam 3,
kiedyś przycinałam 3 obwódki za jednym razem,
teraz dzielę pracę na 3 dni,
a i tak kręgosłup mówi...NIE
To tak informacyjnie dla orientacji ile czasu wymaga przycinanie takich obwódek po latach.
Używam tak jak widać nożyc ręcznych,
elektrycznych unikam, próbowałam, ale efekt nie podobał mi się.
Pozdrawia
Anna Nożycoręka
;)
A jaka najlepsza pogoda do tego typu prac,
oraz
Czytaj dalej »